piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział II

-Sorry za bałagan. - rzucił Kuba otwierając drzwi do mieszkania.
-Spoko, nic się nie dzieje. Też jestem bałaganiarą i już wiem po kim to mam.- zaśmiałam się.
Kuba zaczął szybko zbierać porozrzucane na podłodze ubrania.
-Rozgość się.- powiedział do mnie.
Zaniosłam moje walizki do pokoju, w którym miałam nocować i chwilę później wróciłam do salonu. Błaszczykowskiemu, w błyskawicznym tempie, udało się wszystko ogarnąć.
-Szybko Ci poszło. - skomentowałam.
Uśmiechnął się.
-To co? Zaczynamy nasz maraton gry w Fifę?- zapytał.
-Jasne!- rzuciłam i usiadłam na kanapie.
-Okej, to włącz, a ja przyniosę dla nas sok i chipsy. - powiedział i wyszedł do kuchni. Zajęłam się podłączaniem sprzętu i włączaniem gry. Nagle usłyszałam telefon. To był telefon Kuby.
-Kuba! Ktoś dzwoni! - krzyknęłam, aby go o tym powiadomić.
-Odbierz, bo ja w tej chwili nie mogę. - odpowiedział.
Tak jak mi polecił, odebrałam.
-Słucham? …
-Hmmm... Mogę rozmawiać z Kubą? - usłyszałam w słuchawce przyjemny, męski głos.
-Niestety Kuba jest w tym momencie zajęty... Ale mogę mu przekazać, że Pan dzwonił...- rzuciłam.
-A z kim mam przyjemność?
-Jestem kuzynką Kuby.- poinformowałam mojego rozmówcę.
W tej samej chwili do salonu wrócił Błaszczykowski.
-Kuba już może rozmawiać, już go Panu daję do telefonu. - powiedziałam i podałam kuzynowi komórkę.
Jakub przez dłuższy czas rozmawiał z tym mężczyzną. Gdzieś już słyszałam ten głos, ale nie mogłam sobie nic przypomnieć. Nie przysłuchiwałam się też ich rozmowie, gdyż myślami byłam daleko stąd. Niespodziewanie Kuba odłożył słuchawkę.
-Zmiana planów- oznajmił.
-Jak to? - zapytałam zaskoczona.
-Dostałem powołanie na mecz z Urugwajem. - uśmiechnął się.
-To wspaniale! Ale zaraz, zaraz... Nie, to wcale niedobrze. Muszę wracać do domu, bo ty pewnie wyjeżdżasz na zgrupowanie.- bąknęłam. A ten tydzień z Kubą zapowiadał się naprawdę ciekawie.
-Nic z tych rzeczy. Jedziesz ze mną, już wszystko jest ustalone. -
-Chyba sobie żartujesz?!-krzyknęłam nie mogąc w to uwierzyć.
-Wcale nie, ten tydzień spędzisz z Reprezentacją Polski.- uśmiechnął się.
-Kuba!!! Jesteś wspaniały. -wykrzyknęłam i rzuciłam się mu w ramiona.
-Wiedziałem, że się ucieszysz.
-Będę miała szansę poznać Lewandowskiego, Piszczka, Tytonia, Perquisa, no i Szczęsnego.-rozmarzyłam się.
-Szczęsnego to ty jednak nie poznasz. Ona ma kontuzję i na razie ma przerwę w grze.- wyjaśnił Kuba.
-Szkoda, bo on wydaje się całkiem fajny...- wymsknęło mi się.
-Czy mam to rozumieć, że on Ci się podoba? - rzucił Kuba chamsko się do mnie uśmiechając.
-Nie!!- krzyknęłam i uderzyłam mojego kuzyna poduszką.
-Tylko winny się tłumaczy!- wrzasnął mój kuzyn i wziął poduszkę, aby mnie uderzyć.
Rozpoczęła się bitwa. Kuba miał nade mną przewagę i kilka razy naprawdę mocno dostałam w głowę. Niechcący rozwaliliśmy też dwie poduszki. Po całym salonie latały piórka.
-Cholera!- warknął Błaszczu.
Zaśmiałam się.
-Mogę to posprzątać. -zaproponowałam.
-Nie mamy czasu. Idę się spakować i już wyjeżdżamy, Musimy zdążyć na trening. -wyjaśnił.
-Okey. To ja idę już na parking. - rzuciłam.
-Ej, poczekaj na mnie. -powiedział Kuba i poszedł do swojej sypialni. Chwilę później wyszedł z niej z dwoma walizkami.
-Tak szybko?! - zdziwiłam się.
-No wiesz, ja tam nigdy się nie rozpakowuję, nie opłaca mi się.
-Mogłam się tego spodziewać...
-Nie marudź! Chodź, idziemy.- powiedział i wziął swoje walizki. Kilka minut później siedzieliśmy już w porsche Kuby i zmierzaliśmy w kierunku hotelu Hyatt. Tam właśnie odbywało się zgrupowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz