środa, 26 grudnia 2012

Rozdział IV


   Gdy zeszłam na boisko nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Co ci piłkarze wyprawiali?! Tytoń siedział na poprzeczce i głośno pokrzykiwał coś do Lewandowskiego, który biegał dookoła bramki. Piszczek z Kubą rzucali się piłkami, a cała reszta coś głośno śpiewała. Opamiętali się dopiero, gdy zobaczyli moją zdziwioną, a zarazem przerażoną minę.
-Jesteście psychiczni.- szepnęłam.
-Musimy jakoś odreagować.- tłumaczył Kuba.
-Ciekawy sposób. -stwierdziłam.
-Nie chcesz pośpiewać z nami? -Perquis wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Nie, dzięki.- odwzajemniłam uśmiech.
-Szkoda, przydałaby się dziewczyna w naszym męskim chórze.- skomentował Piszczek głośno się śmiejąc.
-Myślałam, że zawód piłkarza to ciężka praca. A co ja tutaj widzę? Tylko wygłupy i świetną zabawę.- powiedziałam.
-Tylko ci się tak zdaję, tak naprawdę ostro trenujemy.- rzucił Wasilewski.
Wtedy na boisko wszedł Fornalik.
-W dwuszeregu zbiórka!- krzyknął, aby przywrócić wszystkich „do pionu”.
Stanęłam w parze, z wyższym ode mnie o połowę, Przemkiem Tytoniem. Chłopaki, gdy tylko to zauważyli, zaczęli się głośno śmiać.
-Nie no, nieźle się dobrali!- zawołał Lewandowski.
-Cisza! Chociaż w towarzystwie dziewczyny zachowujcie się normalnie.- wygłupy przerwał im trener.
-Oczywiście szefie, będziemy grzeczni.- skomentował Piszczek.
-W takim razie zacznijcie robić rozgrzewkę, a potem powiem wam co dalej.-rzucił Fornalik, a my zaczęliśmy biegać. Zrobiliśmy kilka okrążeń wokół boiska.
-Wystarczy!-zawołał trener kilka minut później. Ponownie posłusznie ustawiliśmy się w dwuszeregu.
-Dzisiaj podzielimy się na dwie drużyny.- mówił selekcjoner. - Daria – zwrócił się do mnie- wybierze pierwszy skład, natomiast Przemek drugi. Ze względu na to, że Daria nie gra zawodowo w nogę, więc wybiera pierwsza całą swoją drużynę, która będzie składała się z dwóch obrońców, pomocnika, napastnika, no i bramkarze oczywiście.
-Zaczynaj.- rzucił do mnie.
-Hmm... Trudny wybór... niech będzie Piszczek, Perquis, Kuba i Lewy. - powiedziałam, a chłopaki zaczęli się cieszyć.
-Wygramy!-wrzeszczał Łukasz.
-To się jeszcze okaże. - skomentował Tytoń i wybrał swój skład. Należeli do niego: Wasilewski, Glik, Grosicki i Sobiech. Chociaż porównując ich drużynę do naszego teamu to mieliśmy bajeczny skład. Za to z bramkarzami było całkowicie odwrotnie. Przecież nie dorównywałam Tytoniowi umiejętnościami i doświadczeniem. Fakt, snajperów mieli gorszych, ale to i tak było dla mnie ogromne wyzwanie.
-Gracie 20 minut.- zakomunikował trener.
Ustawiliśmy się na swoich pozycjach.
-Powodzenia!-krzyknął do mnie ze swojej bramki Przemek.
-Nie dziękuję!- odkrzyknęłam.
I wtedy zabrzmiał pierwszy gwizdek. Pierwszą akcję rozwinęli nasi przeciwnicy. Idealna kontra, ale zakończenie już nie za bardzo. Sobiech nie trafił nawet w światło bramki. Na moje szczęście. Następnie moi zawodnicy zaczęli świetnie grać. Sytuacji bramkowych mieli mnóstwo, ale co z tego? Tytoń wybronił wszystko. No i niestety jako pierwsza przepuściłam gola.
-Kurwa!- zaklęłam głośno.
-Złość piękności szkodzi.- zaśmiał się strzelec bramki- Sobiech.
-Spadaj!- odgryzłam się mu.
Jednak kilka minut później napastnik Borussii wyrównał wynik.
-Yeah.!- cieszyłam się po zdobytej bramce. Chłopaki podbiegli do mnie i rzucili się na mnie.
Kolejne dwa gole strzelił mój team. Lewy dołożył jeszcze jedną bramkę, no i mój kuzyn pochwalił się znakomitą formą. Ale przeciwnicy nie dawali za wygraną. Piszczek i Perquis robili wszystko, aby nie dopuścić do sytuacji bramkowych. Nawet aż za bardzo...
W ostatnich minutach meczu, przy wyniku 3:2 dla naszej drużyny, Piszczek zrobił ostry wślizg w polu karnym. Tak ostry, że Fornalik podyktował karnego.
-Już po mnie.- jęknęłam.
Wasilewski ustawił piłkę na 11 metrze od bramki. A ja skoncentrowałam się tylko na piłce.
-Ona nie może znaleźć się w siatce...- powtarzałam sobie.
Aby mnie zdekoncentrować, Wasilewski zaśmiał się i oddał strzał. Nie wiem jak to zrobiłam, ale chwilę później leżałam na murawie i trzymałam piłkę w swoich dłoniach. Oczy miałam wciąż zamknięte. W końcu je otworzyłam. Wszyscy stali jak zahipnotyzowani i wpatrywali się we mnie. Z trybun natomiast usłyszałam brawa. Podniosłam się i spojrzałam w tamtą stronę. Stał tam, nie kto inny niż Wojciech Szczęsny...     

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział III


   Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu. Kuba wyciągnął nasze bagaże i udaliśmy się do hotelu. W holu czekali już na nas piłkarze. Mieli zdziwione miny, gdy mnie ujrzeli. Lustrowali mnie wzrokiem od góry do dołu, przez co się delikatnie zarumieniłam.
-Siema chłopaki!- powiedział Kuba i zaczął witać się z każdym po kolei.
-No Kubuś, czekaliśmy na ciebie!- zaśmiał się Lukasz Piszczek. Był najlepszym przyjacielem mojego kuzyna. Kuba sporo mi o nim opowiadał.
-Nasz kapitan wrócił. - dodał Przemek Tytoń- bramkarz reprezentacji.
-Masz coś do mnie?! - zawołał obecny kapitan drużyny, Marcin Wasilewski.
Chłopaki zaczęli się śmiać, a ja razem z nimi. Po chwili piłkarze znowu przyglądali mi się z zaciekawieniem.
-A ta piękna dziewczyna to kto? - zapytał Lewandowski i uśmiechnął się do mnie. Zarumieniłam się.
-To moja kuzynka Daria. - odpowiedział dumnie Kuba.
-Cześć Wam.- rzuciłam nieśmiało. Podszedł do mnie Piszczek. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i wyciągnął rękę.
-Łukasz jestem!- powiedział.
-Tak, wiem... - odpowiedziałam i odwzajemniłam jego gest.
-Debilu...Ona Was wszystkich zna. Daria interesuje się piłką nożną.
-To zmienia postać rzeczy.- rzucił Piszczek. - Ale zrobimy Ci mały test!
-Jaki test? - zapytałam zdziwiona.
-Nic szczególnego. Zobaczymy czy Kuba nie kłamie- puścił do mnie oczko.
-Okej, jak chcesz.- odrzekłam.
-W takim razie pierwsze pytanie: z jakim gram numerkiem?
-Z numerem 26. - odpowiedziałam bez zająknięcia.
-Dobra, to było proste, więc teraz kolejne... Numer 18 w naszej reprezentacji to...?
-Adrian Mierzejewski oczywiście.- uśmiechnęłam się. Kuba zaśmiał się głośno.
-A nie mówiłem, że ona się na tym zna.- skomentował.
-Jeszcze tylko jedno. W jakim klubie gra Damien?
-W Realu Betis.- odpowiedziałam.
W tym samym momencie uśmiechnął się do mnie Perquis.
-Dajcie jej spokój.- powiedział łamaną polszczyzną.
-Grasz w piłkę nożną?- zapytał Tytoń.
-Tylko w wolnym czasie.- rzuciłam.
-A na jakiej pozycji? - dopytywał się Lewy.
-Jestem bramkarzem.
-O fajnie! Mam konkurencję. - zaśmiał się Tytoń.
-Żadna ze mnie konkurencja.- skomentowałam.
W tej samej chwili zjawił się Waldemar Fornalik.
-Proszę, proszę...Kogo my tu mamy. - zawołał przyjaźnie.
-Dzień dobry trenerze. To moja kuzynka Daria. - przedstawił mnie Jakub.
-Miło mi Pana poznać.- uśmiechnęłam się.
-Mnie Ciebie również. Ale teraz zbieramy się na trening. Idźcie się przebrać i zaraz zaczynamy.- powiedział do chłopaków. - A Ty Daria, może chcesz brać udział w ćwiczeniach?- zapytał mnie.
-Z przyjemnością!-pisnęłam.
-To teraz idźcie do szatni. Za 15 minut widzimy się na boisku.- dodał i poszedł sobie.
-No to idziemy!- dziko wrzasnął Piszczek.
-Nie mogę się doczekać.- mówił Tytoń.
Chwilę później staliśmy przed drzwiami przebieralni.
-Panie przodem. - Lewandowski otworzył mi drzwi. Spojrzałam na niego zmieszana.
-Poczekam na Was.- bąknęłam. -Poza tym nie mam żadnych dresów.
-Okej, zaraz coś wykombinujemy. - powiedział Kuba i razem z innymi piłkarzami wszedł do szatni.
Nie musiałam na nich długo czekać. Wyszli przebrani kilka minut później.
-Niestety tylko to udało się nam znaleźć dla Ciebie.- Wasyl pokazał mi koszulkę Wojtka Szczęsnego z numerem 1.
-Ale to bluzka Wojtka!- rzuciłam.
-Spokojnie, jego tutaj nie ma. - uśmiechnął się Lewy.
-No dobra. - mruknęłam.- Znajdę jakieś spodnie dresowe, buty i rękawice mam.
-Czekamy na Ciebie na boisku. - dodał Kuba i poszli w kierunku wyjścia, a ja poszłam przygotować się do treningu. Znalazłam spodnie, do nich założyłam koszulkę Szczęsnego. Wzięłam buty i rękawiczki, po czym udałam się na boisko.  

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział II

-Sorry za bałagan. - rzucił Kuba otwierając drzwi do mieszkania.
-Spoko, nic się nie dzieje. Też jestem bałaganiarą i już wiem po kim to mam.- zaśmiałam się.
Kuba zaczął szybko zbierać porozrzucane na podłodze ubrania.
-Rozgość się.- powiedział do mnie.
Zaniosłam moje walizki do pokoju, w którym miałam nocować i chwilę później wróciłam do salonu. Błaszczykowskiemu, w błyskawicznym tempie, udało się wszystko ogarnąć.
-Szybko Ci poszło. - skomentowałam.
Uśmiechnął się.
-To co? Zaczynamy nasz maraton gry w Fifę?- zapytał.
-Jasne!- rzuciłam i usiadłam na kanapie.
-Okej, to włącz, a ja przyniosę dla nas sok i chipsy. - powiedział i wyszedł do kuchni. Zajęłam się podłączaniem sprzętu i włączaniem gry. Nagle usłyszałam telefon. To był telefon Kuby.
-Kuba! Ktoś dzwoni! - krzyknęłam, aby go o tym powiadomić.
-Odbierz, bo ja w tej chwili nie mogę. - odpowiedział.
Tak jak mi polecił, odebrałam.
-Słucham? …
-Hmmm... Mogę rozmawiać z Kubą? - usłyszałam w słuchawce przyjemny, męski głos.
-Niestety Kuba jest w tym momencie zajęty... Ale mogę mu przekazać, że Pan dzwonił...- rzuciłam.
-A z kim mam przyjemność?
-Jestem kuzynką Kuby.- poinformowałam mojego rozmówcę.
W tej samej chwili do salonu wrócił Błaszczykowski.
-Kuba już może rozmawiać, już go Panu daję do telefonu. - powiedziałam i podałam kuzynowi komórkę.
Jakub przez dłuższy czas rozmawiał z tym mężczyzną. Gdzieś już słyszałam ten głos, ale nie mogłam sobie nic przypomnieć. Nie przysłuchiwałam się też ich rozmowie, gdyż myślami byłam daleko stąd. Niespodziewanie Kuba odłożył słuchawkę.
-Zmiana planów- oznajmił.
-Jak to? - zapytałam zaskoczona.
-Dostałem powołanie na mecz z Urugwajem. - uśmiechnął się.
-To wspaniale! Ale zaraz, zaraz... Nie, to wcale niedobrze. Muszę wracać do domu, bo ty pewnie wyjeżdżasz na zgrupowanie.- bąknęłam. A ten tydzień z Kubą zapowiadał się naprawdę ciekawie.
-Nic z tych rzeczy. Jedziesz ze mną, już wszystko jest ustalone. -
-Chyba sobie żartujesz?!-krzyknęłam nie mogąc w to uwierzyć.
-Wcale nie, ten tydzień spędzisz z Reprezentacją Polski.- uśmiechnął się.
-Kuba!!! Jesteś wspaniały. -wykrzyknęłam i rzuciłam się mu w ramiona.
-Wiedziałem, że się ucieszysz.
-Będę miała szansę poznać Lewandowskiego, Piszczka, Tytonia, Perquisa, no i Szczęsnego.-rozmarzyłam się.
-Szczęsnego to ty jednak nie poznasz. Ona ma kontuzję i na razie ma przerwę w grze.- wyjaśnił Kuba.
-Szkoda, bo on wydaje się całkiem fajny...- wymsknęło mi się.
-Czy mam to rozumieć, że on Ci się podoba? - rzucił Kuba chamsko się do mnie uśmiechając.
-Nie!!- krzyknęłam i uderzyłam mojego kuzyna poduszką.
-Tylko winny się tłumaczy!- wrzasnął mój kuzyn i wziął poduszkę, aby mnie uderzyć.
Rozpoczęła się bitwa. Kuba miał nade mną przewagę i kilka razy naprawdę mocno dostałam w głowę. Niechcący rozwaliliśmy też dwie poduszki. Po całym salonie latały piórka.
-Cholera!- warknął Błaszczu.
Zaśmiałam się.
-Mogę to posprzątać. -zaproponowałam.
-Nie mamy czasu. Idę się spakować i już wyjeżdżamy, Musimy zdążyć na trening. -wyjaśnił.
-Okey. To ja idę już na parking. - rzuciłam.
-Ej, poczekaj na mnie. -powiedział Kuba i poszedł do swojej sypialni. Chwilę później wyszedł z niej z dwoma walizkami.
-Tak szybko?! - zdziwiłam się.
-No wiesz, ja tam nigdy się nie rozpakowuję, nie opłaca mi się.
-Mogłam się tego spodziewać...
-Nie marudź! Chodź, idziemy.- powiedział i wziął swoje walizki. Kilka minut później siedzieliśmy już w porsche Kuby i zmierzaliśmy w kierunku hotelu Hyatt. Tam właśnie odbywało się zgrupowanie.

środa, 12 grudnia 2012

Rodział I

Na lotnisku spędziłam już dobrych kilkanaście minut. Z niecierpliwością wyczekiwałam mojego kuzyna – Kuby Błaszczykowskiego. Obiecał, że mnie odbierze i, że razem spędzimy tydzień podczas jego pobytu w Polsce. Chociaż Kuba był starszy ode mnie o kilka lat, to jednak zawsze świetnie się dogadywaliśmy. Jakub był piłkarzem, ale nie takim tam zwykłym zawodnikiem. Był piłkarzem Borussii Dortmund, a przede wszystkim piłkarzem reprezentacji Polski i jej kapitanem. Na ulicy już nie mój przejść niezauważony. Ludzie rozpoznawali go i prosili o autografy. Pomimo tej całej sławy on nie zapomniał i mnie. Dzwonił, gdy tylko miał czas. Niestety ze spotkaniami już było gorzej. Ostatni raz widzieliśmy się dobry rok temu. Teraz, gdy Jakub przyleciał do Polski, postanowiliśmy, że spędzimy ten tydzień razem. Kuba był z tego powodu bardzo zadowolony, zresztą ja również.
Nagle usłyszałam znajomy głos.
-Daria!
Odwróciłam się i zobaczyłam Kubę biegnącego w moim kierunku. Jak zwykle przystojny i modnie ubrany, nic się nie zmienił. Uśmiechnęłam się do niego.
-Przepraszam, zapomniałem o Tobie...- powiedział stając naprzeciw mnie.
-No wiesz co?! Zapomniałeś?! - zapytałam urażona.
-Przepraszam, nie tylko mnie się to zdarza. W każdym razie cieszę się, że Cię widzę. - odrzekł i przytulił mnie.
-Ja Ciebie też Kubusiu. - zawołałam.
Po chwili odsunął mnie od siebie i zaczął lustrować mnie wzrokiem od góry do dołu.
-Ale się zmieniłaś.- stwierdził.
-No cóż, dobry rok się nie widzieliśmy. Ale Ty nic się nie zmieniłeś Kubusiu. - zaśmiałam się.
-To dobrze, bo wiesz, ja to już się starzeję, a Ty dopiero rośniesz. - skomentował z uśmiechem na twarzy.
-A co tam u Agaty i Oliwki? - zapytałam.
-Wszystko w jak najlepszym porządku. - odpowiedział.
-Cieszę się. A jak z Twoją nogą? Już wszystko okej?
-Tak, już w porządku. Porozmawiamy w drodze do domu. - rzucił i wziął moje bagaże. Chwilę później byliśmy już w jego samochodzie.
-Jak przygotowania do egzaminów? - zapytał Kuba stale patrząc się przed siebie.
Skrzywiłam się, a on to zauważył. Nigdy nic nie umknęło jego uwadze.
-Nie martw się, będzie dobrze moja mądra kuzynko.- uśmiechnął się.
-Hahahha, dzięki za komplement. - rzuciłam – A Ty Kuba kiedy wracasz na boisko?
-Już mogę grać, choćby nawet teraz. Ale co z tego? Trener nie powołał mnie na mecz z Urugwajem. -wyjaśnił.
-Co?! Jak oni sobie bez Ciebie poradzą?!
Kuba lekko się uśmiechnął.
-Bez przesady, z Anglią świetnie sobie poradzili. - skomentował.
-To był tylko remis. Jakbyś grał, jestem pewna, że wygralibyście.
-Oj Daria, Daria... Przesadzasz. - zaśmiał się.
-Wcale nie. Po prostu uważam, że jesteś najlepszym piłkarzem w naszej drużynie. I nie mówię tego tylko dlatego, że jesteś moim kuzynem.- odpowiedziałam.
-Jest wielu lepszych. Lewandowski, Piszczek...- Kuba dalej drążył temat.
-No tak, ale oni nigdy nie prowadzą takich pięknych akcji jak Ty. - skomentowałam.
-Okej, okej. Skończmy już ten temat. Piłka w tym tygodniu schodzi na drugi plan. Musimy wykorzystać ten tydzień. - powiedział.
-Jasne, czuję, że będzie fantastycznie. - uśmiechnęłam się.
Przez całą dalsza podroż rozmawialiśmy o naszych planach na bieżący tydzień. Dwadzieścia minut później dojechaliśmy do domu Kuby, który położony był na obrzeżach miasta.
Witam. Jak już można się domyślić, mój blog będzie o piłkarzach. Po prostu taka tam opowieść o piłkarzu i zwykłej dziewczynie.

Oto główni bohaterowie: 

Daria Wierzbicka.
Zwykła 15-latka. Kuzynka Kuby Błaszczykowskiego. Chodzi go gimnazjum w małej miejscowości. 
Wojtek Szczęsny.
Bramkarz reprezentacji Polski i Arsenalu. Przebojowy, odważny i arogancki 22-latek. 
Kuba Błaszczykowski.
Kuzyn Darii, ma żoną Agatę i małą córeczkę Oliwie. Kapitan reprezentacji Polski. Spokojny, cichy i towarzyski. Nieba by uchylił swojej kuzynce. 
Paulina Przybylska.
Najlepsza przyjaciółka Darii. Nie ma pojęcia, że Daria jest spokrewniona z którymś z polskich piłkarzy. Marzycielka, jej pragnieniem jest spotkać Roberta Lewandowskiego.
Robert Lewandowski.
Napastnik reprezentacji Polski i Borussii Dortmund. Najlepszy przyjaciel Wojtka. Bardzo sympatyczny i przyjacielski chłopak. 


Będą jeszcze inni, ale to postacie mniej ważne, więc nie ma się co o nich rozpisywać. Pierwszy rozdział już niebawem.